wtorek, 16 maja 2017

O tym, kiedy przedmiot staje się sztuką




 kolaż, 30x40.

Zbigniew Libera zrobił tzw. instalację artystyczną (trzy zestawy, cokolwiek miałoby to znaczyć) z klocków Lego przedstawiającą niemiecki obóz Auschwitz. „Polski oddział firmy Lego współpracował z artystą przekazując potrzebne klocki” – czytamy na Wikipedii.  Teraz niech państwo powiedzą ile zestawów klocków Lego otrzymali państwo od firmy Lego? Ani jednego? No to spróbujcie dostać, najlepiej ci z Państwa, którzy posiadają dzieci, zobaczymy czy dostaniecie, a później zadajcie sobie pytanie, dlaczego Zbigniew Libera otrzymywał klocki, przecież to już stare chłopisko, a państwo nie.

Twierdził, że początkowo chciał zbudować łagier, ale wybrał Auschwitz. Wyjaśnił to następująco: Terror niemiecki był zorganizowany, racjonalny, sowiecki – absolutnie chaotyczny. Dawno zauważyłem, że wielu tzw. artystów ma bardzo nikłą wiedzą o przeszłości. Ale nie bardzo chce nam się wierzyć, że jest aż tak durny, żeby nie wiedzieć, że terror sowiecki nie był chaotyczny.
 
Od pewnego czasu, gdyby tak prześledzić gazety, to pewnie udałoby się wskazać konkretną datę, media wmawiają Polakom, że są antysemitami, że ponoszą współwinę za holocaust, że antysemityzm, to najstraszniejsze zjawisko jakie może się zdarzyć. Stąd wniosek, możliwe, że nigdzie nie wypowiedziany, ale nasuwający się, że trzeba trzymać Polaków krotko za mordy, bo inaczej znowu zaczną mordować Żydów. I proszę, mamy na to dowód, Polaczek wziął do łapek głupie klocki i od razu zbudował Auschwitz, żeby Żydami tam w piecach palić. Nie wiem oczywiście, czy Libera był tego świadomy, czy tylko robił za użytecznego idiotę.

Czytajmy dalej, co tak jest w Wikipedii o Liberze i jego instalacji.
Ową instalację wystawiono ją po raz pierwszy w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie No więc była publicznie zaprezentowana. „W 1997 roku Libera zgłosił zestaw do udziału w Biennale w Wenecji, jednakże kurator polskiego pawilonu Jan Stanisław Wojciechowski nie dopuścił tej pracy… Po ogłoszeniu tej decyzji Libera zrezygnował z udziału w Biennale. Jego instalacja nie spotkała się też ze zrozumieniem innych krytyków sztuki, pisano m.in. o wygłupie, nonszalancji, swobodnym traktowaniu bolesnego tematu”. Ha, ale ktoś najpierw musiał go wysłać na to całe Biennale do tej całej Wenecji. Inaczej mówiąc jeden urzędnik wysłał tam Liberę ze swoją pracę, a drugi urzędnik, że powiedział, że nie pokaże tam jego pracy, jakieś osobniki wydrukowali artykuły krytyczne i w tej sposób zorganizowali tzw. skandal. Oczywiście, taki na poziomie półświatka sztuki w Polce, czyli tandetny.

I dalej: „Po wybuchu skandalu związanego z wystawieniem pracy Libery w Wenecji centrala firmy Lego wniosła pozew przeciwko artyście, który jednak po pewnym czasie wycofano. Pewnie bali się oskarżeń o antysemityzm, bo takowe mogłyby przełożyć się na wyniki finansowe firmy. Ale dalej zaczyna być ciekawie: „Jeden zestaw został zakupiony przez nowojorskie Jewish Museum, drugi trafił do Domu Historii Republiki Federalnej Niemiec w Bonn. Trzeci zestaw należał do norweskiego kolekcjonera; od niego Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie odkupiło instalację pod koniec 2011 roku za sumę 245 tys. zł (55 tys. euro), z czego ponad 153 tys. przekazało Towarzystwo Przyjaciół Sztuki Nowoczesnej (103 tys. zł pochodziło ze zbiórki publicznej, a 50 tys. ze środków własnych organizacji).”

Nasuwa się pytanie, od kiedy instalacja Zbigniewa Libery zaczęła być tak wspaniałym dziełem sztuki, że państwowe muzeum dało za nią 245 tysiące złotych. Bo wiadomo, że na początku uważali to za byle gówno, nie chcieli tego na Biennale w Wenecji, krytycy krytykowali. Wychodzi na to, że zaczęła być „uważana za jedno z najważniejszych dzieł polskiej sztuki współczesnej” od czasu, gdy dwa z trzech tych jakichś zestawów, kupili Żydzi i Niemcy. A sprawa tego kolekcjonera z Norwegii też jakaś taka dziwna jest. I bardziej ogóle pytanie, kto decyduje, że jakiś przedmiot jest ważnym dziełem sztuki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz