wtorek, 16 maja 2017

"Bydło na pastwisku" dla Prezydenta RP

Kilkanaście miesięcy temu, media podały, że z Pałacu Prezydenckiego ktoś ukradł obrazy, m.in. "Bydło na pastwisku".
Namalowaliśmy naszą wersję "Bydła na pastwisku", dokleiliśmy coś w rodzaju krowy i wysłaliśmy Panu Prezydentowi.

Do obrazu wysłanego Panu Prezydentowi załączyliśmy list, który też jest dziełem sztuki, a przynajmniej my uznaliśmy go za dzieło sztuki.


Od Poczty Polskiej dostaliśmy potwierdzenie, że nasz obraz „Bydło na pastwisku” dotarł do Pana Prezydenta. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w Kancelarii Prezydenta RP istnieje coś takiego jak Biuro Dialogu i Inicjatyw Obywatelskich, a to dlatego, że prawdopodobnie urzędnik z tego biura odebrał list i przybił pieczątkę.
A nie mogłoby być tak, że listonosz przyniesie do Pałacu Prezydenckiego list, odbierze sługa (dlaczego zaraz każdy z nich musi być urzędnikiem, dlaczego co drugi urzędnik musi być dyrektorem, ano pewnie dlatego, że nie chodzi o służenie Polsce, ale o napychanie kieszeni forsą), położy ów list Panu Prezydentowi na biurku, wieczorem Pan Prezydent odpisze na otrzymaną korespondencję, a następnego dnia służący nada odpowiedzi.
Kiedyś nawet chłop z Galicji mógł spotkać się z cesarzem Franciszkiem Józefem, przedstawić mu swoją prośbę, a cesarz miał możliwość spełnienia tej prośby (a nie tak jak teraz, nikt nic dobrego nie może zrobić, bo nie ma kompetencji, bo przepisy, bo nie wiedział, ale do brania pieniędzy to wszyscy pierwsi). Chłop z Galicji mógł dostać od cesarza nawet trochę pieniędzy, żeby do tej swojej Galicji nie wracał na butach, ale mógł odbyć pierwszą w życiu podróż koleją. Takie czasy! I komu to przeszkadzało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz