środa, 27 grudnia 2017

O wyprawie 2018



W 2018 roku mamy zamiar podjąć wyprawę dookoła Polski, pewnie gdzieś tak w miesiącach letnich, gdy organizm potrzebuje mniej kalorii, aby przeżyć. Nie ma to być wyprawa dadaistyczna, której celem byłoby zanudzenia przechodniów durnowatymi wierszami, eksponowanie genitaliów, czy pomalowanie jakiejś krowy na różowo ku przerażeniu właściciela tejże krowy i jej samej. Ale taka, której celem będzie namalowanie jak największej ilości przyzwoitej jakości obrazów i przetrwanie. Tak, właśnie przetrwanie. Artysta bowiem w Polsce cięgle zmaga się z problemem jak przetrwać. W przeciwieństwie do urzędników przebranych za artystów, którzy co miesiąc niezależnie czy siedzą czy leżą, otrzymuje pensje, którzy jak chcą gdzieś jechać, to dostają forsą pod jakimś pretekstem, że tam wystawa, festiwal, czy tam coś jeszcze.

Nie tylko więc z powodu planowanej podróży staramy się poznawać techniki przetrwania stosowane przez bezdomnych, sposoby wyłudzania żywności, żebrania, uczymy się rozpoznawać dziko rosnące rośliny jadalne i ile takiego winniczka trzeba piec, żeby po jego zjedzeniu prozaicznej sraczki nie dostać. Podczas wyprawy dopuszczamy nawet możliwość drobnych kradzieży, choćby na ogródkach działkowych, ale zastrzegamy, że zawsze tam właściciel przywłaszczonego przez nas pomidora czy tam czegoś, znajdzie jedną z naszych prac, żeby coś miał w zamian.

I już dziś, żeby nagle w czerwcu czy lipcu nie zaskoczyły nas pustki w kieszeni, zaczęliśmy odkładać fundusze do skarbonki!

Ustaliliśmy, że są cztery sposoby odbycia takiej podróży. Pierwszy to wędrówka piesza. Jest to najtańszy sposób, ale też nie należy spodziewać się wielu prac, a te które powstaną, będą na papierze. No i trzeba to wszystko dźwigać na grzbiecie niczym osioł, a farby i cała reszta bagaży będzie trochę ważyła. Drugi, to jazda rowerem. To też tani sposób podróżowania, ale też umożliwia prace raczej tylko na papierze. Ale za to nie wszystko trzeba dźwigać, a jazda z wiatrem nie kosztuje wielu sił. Gorzej, że w nocy taki rower miejscowi mogą ukraść, a jak się lekkomyślnie przykuje łańcuchem do ramy za nogę to i nogę można stracić. Jest to więc sposób podróżowania dość niebezpieczny. Trzeci, to podróż samochodem. Automobile jednak kosztują ogromne sumy i pewnie takiej nie uda się zgromadzić. Do tego dochodzą koszty paliwa! Ale za to można by malować na płótnach i w sporej ilości! Czwarta, optymalna, to podróż autobusem przegubowym. W jednej części pojazdu byłaby galeria, a w drugie część mieszkalna. Ale taki autobus kosztuje krocie, a do tego pali jak smok, a do tego, nikt z nas nie ma prawa jazdy na autobus. Trzeba by więc zatrudnić kierowcę, oczywiście niepijącego. Gdzie takiego znaleźć?

Ale biorąc pod uwagę to, że jak dotąd udało się zgromadzić 62,32 zł, to najbardziej prawdopodobna wydaje się wędrówka piesza i to tylko trochę dalej niż do najbliższej wioski.

I mimo wszytko zapraszamy dziewczyny do wzięcia udziału w tej wyprawie, ale takie, którym nie straszne zimno, głód, noc na przystanku autobusowym, albo gdzieś w rowie, takie które chętnie będą pełniły rolę modelek, kucharek, uroczych dyskutantek podczas rozmów o sztuce, które, no niestety, będą dźwigały swój plecak, ale też, będą, podczas uczt, pełniły rolę księżniczek, nawet jeśli ta uczta będzie składała się z wyłudzonego chleba sprzed tygodnia i ukradzionej cebuli, a więc muszą to być dziewczyny bardzo, bardzo wyjątkowe. A takie rzadko występują przyrodzie. Ale może się znajdzie, choć jedna.



Ludzik

Ludzik




Salus rei publicae suprema lex (esto), co się tłumaczy, dobro rzeczypospolitej (niech będzie) najwyższym prawem, akryl, tektura.


 Nie interesuje się, akryl, tektura,

 Nie bądź banalny, akryl, tektura


Make tea not art

Edward Dwurnik, o ile dobrze pamiętamy, w programie pokazanym w telewizorze, mówił, że wszyscy polscy artyści, ci tacy niby lepsi, zganiają od kogoś z Zachodu i może wymienić kto od kogo. A jeśli nie powiedział dokładnie tak, to mniej więcej tak. Swoją drogą pewnie wie co mówi, w końcu sam mocno inspiruje się Nikiforem Krynickim.
No to bardzo proszę. Najpierw hipisi czy jakieś takie ludki bełkotali, o miłości i wojnie, później The Krasnals stworzyli dzieło „MAKE LOVE NOT ART, później na stronie fejsbukowej osoby, która nas krytykowała, zauważyliśmy zdjęcie, a na tym zdjęciu napis o ile dobrze pamiętamy „MAKE TEA NOT WAR”, a w końcu my namalowaliśmy obraz „MAKE TEA NOT ART. Książki mają swoje losy, mawiali starożytni mądrale, obrazy też.
A swoją drogą, czy nie lepiej wieść sobie spokojny żywot, składający się z jedzenie, trawienia i wydalania niż się męczyć, z tym czy tamtym?



 Make tea not art, papier, akryl, 100x70.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Sraj i szczyj na UE

Chcielibyśmy, że Polska znowu była niepodległym państwem, a jej głównym zadaniem było zapewnienie obywatelom RP jak największej sfery wolności. Tymczasem w Polsce artystom dobrze płaci  się za sranie i szczanie na Polską. Dobrze to naszej Ojczyźnie nie wróży.


 Szczaj na UE, akryl, tektura, 40x43.

Sraj na UE, akryl, tektura, 52x49,5.

Szczyj na UE, akryl, kartka z kalendarza ściennego, 48x33,5.

Wódka otrzeźwia i inne

Głupota, która uchodzi za normalność jest trudna do wytrzymania. Co z tym, kurwa, zrobić?

Wódka otrzeźwia, akryl, papier, 100x70.

Udawaj, że myślisz, akryl, papier, 50x70.

Za trzeźwo myślisz, akryl, papier, 50x70.

Unia Europejska jest sraczkowata



Tylko dlatego, że ktoś podczas Marszu Niepodległości, jaki odbył się 11 listopada 2017 roku, niósł napis o tym, że Europa albo będzie kolorowa, albo jej wcale nie będzie, w media i tych nad Wisła i zagranicznych rozpoczęła się histeria, że nazizm, że faszyzm i czort wie co jeszcze. Nawet prezydent grzmi, że nie ma miejsca w Polsce dla rasizmu, ksenofobii i antysemityzmu.
Skoro wymienił tylko te trzy zjawiska, to pewnie uważa, że w Polsce jest miejsce dla zdradzania Polski, czy okupowania państwa przez rozmaite sitwy, kliki i mafie, które bez zachowania pozorów kontrolują instytucje, uczelni, urzędy itp. dzięki czemu  ładują sobie niemal łopatami pieniądze do kieszeń, a stołki przekazują z pokolenia na pokolenie niczym łup zdobyty na wrogach.
Może napisać, że szkoda, ale co zrobić? Pozostaje tylko zastanowić się jaki kolor najbardziej pasuje do Unii Europejskiej, czy Zachodniej Europy. Pewnie przez tych szaleńców, którzy rządzą UE, najbardziej pasuje sraczkowaty.


Po Marszu Niepodległości 2017



Po Marszu Niepodległości, jak odbył się 11 listopada 2017 roku, postępowa prasa gdzieś tam za granicą pisała, że ulicami Warszawy przeszło sześćdziesiąt tysięcy nazistów. Wychodzi na to, że Polak z biało-czerwoną to dla nich nazista. Ot rozum, u ludzi.

I'M "POLISH NAZI", kolaż, 29,5x21.

I LOVE "POLISH NAZIS", kolaż, 29,5x21.

 KOCHAM POLSKICH NAZISTÓW, kolaż, 29,5x21.

Ja też chcę być "polish nazi"!, kolaż, 29,5x21.



czwartek, 16 listopada 2017

Akty czarno-białe

Jak tu nie zachwycać się dziewczynami?
Dziewczyna, papier, technika własna, 35x50.
Dziewczyna, która wlazła na parapet i zdaje się, że na kogoś czeka, papier, technika własna, 35x50.

Dziewczyna prezentująca się ze swojej najlepszej strony. A co by było, gdyby czytała nam swoje wiersze? To mogłoby być nie do wytrzymania, technika własna, 35x50.

PS. Namalowane na podstawie zdjęć z internetu. Kryzys finansowy trwa.

11 listopada 2017

Chcielibyśmy, żeby Polska była niepodległa i nie była tresowana jak nie przez jednych, to przez drugich albo trzecich.




Love Poland, akryl, tektura, 23x27.

poniedziałek, 6 listopada 2017

O malowaniu na rozkaz



Z życia ASP. Studenci po powrocie z tych rozmaitych erasmusów zaczęli domagać się, żeby prowadzący zajęcia zadawali im zadania do wykonania w domu, po których wykonaniu mieliby owe zajęcia zaliczone. Właściwie to nie dziwi, że taka praktyka istnieje w Unii Europejskiej zarządzanej przez Niemcy, bo u Niemców to od dawna Ordnung muss sein.  A skoro porządek musi być, to kto to widział, żeby malarz malował to, co chce. Od razu nie byłoby porządku. Trzeba malować na rozkaz! I nietrudno się domyślić jakie to zadania mają tamtejsi studenci, a to pochwal zboczeńców, a to nasraj na Kościół i tym podobne. A później łatwiej im będzie wykonywać inne, tego zastrzel, tamtego zagazuj.
A to zadanie wykonane przez osobę należącą do grupy Sztuka Alternatywna. Tylko, jak się wczytaliśmy w treść zadań, to chyba jednak nie o to chodziło. Ale mniejsza z tym.




środa, 11 października 2017

Ola



Ola jest ładną, szczupłą, inteligentną dziewczyną. Nie chodzi na czarne marsze, nie drze ryja pod sejmem i nie straszy na ulicach.

Ola, akryl, tektura, 20,5x25,5. Namalowana na podstawie jakiegoś zdjęcia.

wtorek, 10 października 2017

Szubienice



W Polsce nigdy należycie nie karano zdrajców. Pewnie dlatego tak ich się namnożyło. Gdyby ktoś nas pytał, to uważamy, że zdrajców należy wieszać.

Szubienice, akryl, papier, 100x70.

Niech żyje George Soros po reinkarnacji



Skoro ukarano nas na Facebooku za nabijanie się z feministek, to teraz będziemy chwalić. Może zaczniemy od pewnego zakulisowego gracza na polskiej scenie politycznej, który daje (a przynajmniej dawał) forsą różnym tzw. organizacjom pozarządowym, które z kolei tresują społeczeństwo polskie z zaciekłością świadczącą o tym, że chętnych na forsą od Sorosa jest wielu, a tejże forsy nie dla każdego starcza. Życzymy mu, żeby żył jak najdłużej.

 Niech żyje George Soros po reinkarnacji, akryl, papier.

Abstrakcje biało-czerwone

Po wrzuceniu na Facebook dziełka „Ola stara się o mieszkanie w dużym mieście” posypały się donosy i kary od Fb.
Na Fb zmienimy taktykę, będziemy starali się powiedzieć wszystko, co chcemy, ale w taki sposób, żeby trudniej cenzurze było się do czegoś przyczepić. A tu będzie wszystko.
Do abstrakcji chyba się nie przyczepią. Chyba, że będą przeszkadzały kolory, bo nie wątpimy, że barwy biało-czerwone im dobrze się nie kojarzą.

 Abstrakcja nr 1, akryl, tektura.

 Abstrakcja nr 2, akryl, tektura.







poniedziałek, 9 października 2017

Ala stara się o mieszkanie w dużym mieście



Dziełko „Ola stara się o mieszkanie w dużym mieście” wywołało na Facobooku sporo negatywnych komentarzy. Zdaje się, że ktoś, na pewno nie my, bo już w chwili wrzucania na profil dziełka o Oli mieliśmy karę od Facebooka i nie mogliśmy udostępniać postów i komentować, udostępnił ten post na jakiejś stronie poświęconej tzw. seksizmowi (Seksizm nasz codzienny, albo jakoś podobnie), cokolwiek miałoby to znaczyć. Na moment pojawiał się taka informacja, a późnej znikła.
A do tego ktoś na nas doniósł, pewnie jakaś feministka. Nie mamy do niej pretensji, możliwe, że kontynuuje tradycje rodzinne i nie rozumie, że donosicielstwo nie jest zaletą. Jej babka pewnie donosiła do UB, matka do SB, a ta do FB. To i tak nie tak źle, mogła wydać komendę „Salwą po wrogach ludu, pal!” i nas rozkazać rozstrzelać plutonowi egzekucyjnemu złożonemu z jej ideologicznych towarzyszek, albo chociaż urządzić konwejer, powyrywać paznokcie itd. A tak skończyło się na tym, że FB zablokował nam dostęp do strony i grozi usunięciem profilu Sztuka Alternatywna.
Nam przecież nie chodzi o krytykowanie dziewczyn. Dziewczyny uwielbiamy! Chodzi tylko o to, że młody człowiek, bez koneksji, znajomości, pomocy rodziny, pracą własnych rąk, pewnie z nielicznymi wyjątkami, niczego nie jest w stanie się dorobić. Dziewczęta mają przynajmniej możliwość znalezienie sobie chłopaka, narzeczonego, męża, z mieszkaniem, wysoką pensją, samochodem itd. Ot i tyle, a tu zaraz w komentarzach histeria.
Nie wiemy co tak bardzo się feministkom nie podobało. Jeśli któraś z nich myślała, że seks oralny uprawiany jest tylko na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie, podczas spektaklu pt. „Klątwa” reżyserowanym przez Oliwiera Frljića, przez jakąś aktoreczkę, opłacaną zresztą z naszych podatków, z figurą papieża, to bardzo się myli. Jak któraś z naszych krytykantek nie potrafi wykonać głębokiego gardła, to niech się nauczy, a nie obnosi się ze swoimi frustracjami. A jak zazdrości dziewczątku z obrazka tego, że ta jest szczupła, to niech nie żre tyle. Chyba, że zazdrości jej ładnych piesi. To nich naskłada pieniędzy i pójdzie do chirurga. A jak jej zazdrości urody, to trudno, na to już nie ma rady. Chyba, że zazdrości innym dziewczętom udanego tzw. życie seksualnego. Niech zadba o siebie, będzie miła dla mężczyzn, niech nie ględzi durnot o feminizmie, to może też będzie takie miała.

 Ala stara się o mieszkanie w dużym mieście, akryl, papier, 50x70.


 Ala stara się o mieszkanie w dużym mieście, akryl, papier, 50x70. Wersja, która miała być zamieszczona na Facebooku

Ola stara się o mieszkanie w dużym mieście



Rozpoczął się kolejny rok akademicki. Jak co roku do dużych miast na tzw. studia, zjadą z małych miasteczek i wioseczek dziewczyny, które, skoro trafiły do dużego miasta, to będą chciały tam zostać. A żeby zostać w dużym mieście, potrzebują mieszkania. Życzymy wszystkim dziewczętom samych sukcesów w poszukiwaniu mieszkań.

 Ola stara się o mieszkanie w dużym mieście, akryl, papier, 50x70. (Wersja, która została zamieszczona na Facebooku.)
 Ola stara się o mieszkanie w dużym mieście, akryl, papier, 50x70.

wtorek, 3 października 2017

Pracownik ASP

Rozpoczął się tzw. rok akademicki. Podobno uniwersytety miały być wspólnotą nauczających i nauczanych. Tak jakoś wyszło, że w obecnych wyższych szkołach nauczający to zdegenerowane do niewyobrażalnego stopnia sitwy starych pierników i ich protegowani, czyli te wszystkie doktorki, adiunkci itp. A nauczani, czyli studenci, to tylko pretekst, żeby nauczający mogli sobie pakować pieniądze do kieszeń.

 Pracownik ASP, akryl, papier, 50x70.

niedziela, 1 października 2017

Tanki Wpierjot!



Niedawno zakończyły się manewry rosyjskiej armii na Białorusi Zapad-2017. W telewizorze przedstawiali to jako groźne dla Polski wydarzenie. Tymczasem, to Berlin za pośrednictwem Brukseli decyduje, która ustawa przyjęta przez polski sejm jest dobra, a która zła, które drzewo wolno wyciąć, a które nie itd. A co do wojsk rosyjskich. Lepiej nimi niepotrzebnie nie straszyć, bo jak naprawdę będą chcieli nam wlać i będzie u nas telewizor przed tym ostrzegał, to nikt w ostrzeżenia telewizora nie uwierzy. Tak jak w tej bajce, że barany dla jaj darły modry, że zaatakowały je wilki. Psy przyszły, patrzą wilków nie ma i sobie poszły. I gdy drugi raz barany darły mordy, że zaatakowały je wilki, to psy nie zareagowały, bo myślały, że to znowu durne żarty i wilki barany pozeżerały.




Zapad-2017, akryl, papier, 70x50.

poniedziałek, 25 września 2017

Publikują o nas



O Sztuce Alternatywnej publikują w Kanadzie. A dokładnie na stronie internetowej wydawanego w Toronto tygodnika Goniec.
http://www.goniec.net/goniec/teksty/o-sztuce-alternatywnej-feministkach-i-cenzurze.html




Publikują też w Polsce.

 Po zamieszczeniu na fejsbukowej stronie Sztuki Alternatywnej, zdjęcia obrazu pt. „Oddam córkę feministkę za dopłatą. Transport gratis”, oburzyły się bardzo samice uważające się za feministki, a nawet jeden osobnik twierdzący, że jest feministą. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Prędzej spodziewałbym się zobaczyć kurczaka o pięciu nogach, albo cielaka o trzech głowach niż „feministę”!
„Ma swastykę w galerii, można zgłaszać” – napisała jedna, mniejsza o nazwisko, bo nie jest ono tutaj istotne. I najwyraźniej, zgodnie ze starą gestapowską tradycją, postanowiły donieść, tym razem nie na Gestapo, tylko do innych władz, które obecnie wymierzają kary za nieprzestrzeganie cenzury, na dziełko Europejska swastyka, przedstawiające żółtą swastykę w białym kole umieszczonym na niebieskim tle, bo cenzorzy zdjęcie tej właśnie pracy usunęli z Facebooka. Gdyby to było podczas II wojny światowej, to pewnie ta dzielna donosicielka byłaby szmalcownikiem i informowałaby Niemców, którzy Polacy ukrywają Żydów. Gdyby to było za Stalina, to pewnie wskazywałaby ubekom, którzy chłopi dopuścili się „nielegalnego uboju” świni. A gdyby to było w latach osiemdziesiątych, to najpewniej donosiłaby Służbie Bezpieczeństwa, kto drukuje bibułę. Ale mniejsza z nią.
Doprawdy nie wiem dlaczego swastyka – w tym kontekście – tak bardzo im przeszkadza. Chyba przypomina o niechlubnej przeszłości narodu niemieckiego. A im chodzi o to, żeby okres w historii Niemiec, gdy kanclerzem był Adolf Hitler, skazać na zapomnienie i udawać, że go nigdy nie było ani trochę.
Zauważmy, że doniosła lub zachęcała do donosu samiczka uważająca się za feministkę. Gdy łażą takie w stadach po ulicach i domagają się możliwości darmowego zabijania nienarodzonych dzieci, to dla nich wszystko jest w porządku. A tu wściekają się na kartkę z napisem. Widać tak mają pokiełbaszone w tych łbach, że zabicie człowieka to dla nich tolerancja, a jednocześnie ani myślą być tolerancyjne dla napisu czarną farbą na kartce, bo taką formę ma wspominany obraz. Jakby na to nie patrzeć, to ci, którzy najgłośniej domagają się tolerancji, tak naprawdę są najmniej tolerancyjni.
Zauważmy też, że artykuł 73. Konstytucji RP gwarantuje każdemu „wolność twórczości artystycznej”. A tu okazuje się, że regulamin Facebooka jest ważniejszy niż Konstytucja. W takim razie czy czasem nie jest łamana ustawa zasadnicza i czy Mateusz Kijowski nie powinien założyć znowu jakiegoś KOD-u, TVN rozpoczynać głównych wydań serwisów informacyjnych od relacji z działalności tego nowego KOD-u, nie powinni do akcji zostać zmobilizowani politycy opozycji i czy czasem Wyborcza nie powinna napiętnować Facebooka za cenzurę? Oczywiście, że nie, bo takiego rozkazu nie dostali od oficerów prowadzących, więc takiej hecy nie będzie.
Jasne, że Facebook to prywatna firma i może robić co chce, czyli poprzez odpowiedni dobór treści promowanych i usuwanie nieprawomyślnych, może indoktrynować, zbierać informacje i diabli wiedzą co jeszcze. Ale czy na pewno. Przytoczmy pewien przykład. Oto jakiś czas temu, pracownik drukarni odmówił drukowania materiałów dla organizacji skupiającej zboczeńców. I za to „Sąd Rejonowy dla Łodzi Widzewa”, czyli jakiś urzędnik przebrany za sędziego uznał, że ów pracownik popełnił wykroczenie i wlepił mu 200 zł kary. Powołał się przy tym na artykuł 138. Kodeksu Wykroczeń, który mówi, że ten, kto zajmując się zawodowo świadczeniem usług bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny. Nie będę nawet zadawał pytania, czy aby Facebookowi nie należy się w takim wypadku kara grzywny, bo wiadomo, oni mają same prawa a my tylko obowiązki.
W swoim czasie Dorota Nieznalska, która stworzyła dziełko przedstawiające męskie genitalia na krzyżu, została przez urzędnika przebranego za sędziego uwolniona od zarzutu obrazy uczuć religijnych. Podobnie było z Adamem Darskim tzw. Nergalem, który poszarpał Biblię i nazwał ją „księgą kłamstw”. Piosenkarz został uniewinniony, a w wyroku urzędnik przebrany za sędziego potwierdził konieczność ochrony twórczości artystycznej stwierdzając, że nie będzie wskazywał żadnych granic dla wolności artystycznej ani dla wolności wyznaniowej. Właściwie nie wiadomo za co. W takich warunkach odwoływanie się do Konstytucji, kodeksów, sądów w sprawie ocenzurowania obrazu Sztuki Alternatywnej Europejska swastyka, ma taki sam sens, jak gadanie do zdechłego królika. Jak już pisałem, oni mają same prawa, my tylko obowiązki.
Tak to w tej biednej Polsce jest, że ten kto sra na Polskę, Kościół, nazwijmy to tradycyjne wartości, ten dostaje forsę od państwa, tego dotują „organizacje pozarządowe”, tego chronią urzędnicy. A gdy jakiś artysta nie przestrzega obowiązującej ideologii i robi co chce, korzystając z prawa, jakie podobno gwarantuje Konstytucja, to zaraz takiego spotykają represje.
Jest to oczywiście szerszy problem. Problem ograniczania wolności pod pretekstem troski właśnie o wolność, tolerancję, bezpieczeństwo, poszanowanie mniejszości itd. I niestety, mnóstwo ludzi uważa takie działania za pożądane. Obawiam się, że oni w końcu, w imię dajmy na to tolerancji, zadepczą nas na śmierć. Dopóki tak się nie stanie, trzeba chociaż, jak śpiewał w latach osiemdziesiątych Przemysław Gintrowski, drukować o tym, że jeszcze żyjemy. I nie tylko drukować.

http://prawy.pl/56914-o-sztuce-alternatywnej-feministkach-i-cenzurze/
http://www.prawica.net/8365

O Sztuce Alternatywnej, feministkach i cenzurze

Po zamieszczeniu na fejsbukowej stronie Sztuki Alternatywnej, zdjęcia obrazu pt. Oddam córkę feministkę za dopłatą. Transport gratis, oburzyły się bardzo samice uważające się za feministki, a nawet jeden osobnik twierdzący, że jest feministą. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Prędzej spodziewałbym się zobaczyć kurczaka o pięciu nogach, albo cielaka o trzech głowach niż feministę!
„Ma swastykę w galerii, można zgłaszać” – napisała jedna, mniejsza o nazwisko, bo nie jest ono tutaj istotne. I najwyraźniej, zgodnie ze starą gestapowską tradycją, postanowiły donieść, tym razem nie na Gestapo, tylko do innych władz, które obecnie wymierzają kary za nieprzestrzegania cenzury, na dziełko Europejska swastyka, przedstawiające żółtą swastykę w białym kole umieszczonym na niebieskim tle, bo cenzorzy zdjęcie tej właśnie pracy usunęli z Facebooka. Gdyby to było podczas II wojny światowej, to pewnie ta dzielna donosicielka byłaby szmalcownikiem i informowałaby Niemców, którzy Polacy ukrywają Żydów. Gdyby to było za Stalina, to pewnie wskazywałaby ubekom, którzy chłopi dopuścili się „nielegalnego uboju” świni. A gdyby to było w latach osiemdziesiątych, to najpewniej donosiłaby Służbie Bezpieczeństwa, kto drukuje bibułę. Ale mniejsza z nią.
Doprawdy nie wiem dlaczego swastyka, tak bardzo im przeszkadza. Chyba przypomina o niechlubnej przeszłości narodu niemieckiego. A im chodzi o to, żeby okres w historii Niemiec, gdy kanclerzem był Adolf Hitler, skazać na zapomnienie i udawać, że go nigdy nie było ani trochę.
Zauważmy, że doniosła lub zachęcała do donosu samiczka uważająca się za feministkę. Gdy łażą takie w stadach po ulicach i domagają się możliwości darmowego zabijania nienarodzonych dzieci, to dla nich wszystko jest w porządku. A tu wściekają się na kartkę z napisem. Widać tak mają pokiełbaszone w tych łbach, że zabicie człowieka to dla nich tolerancja, a jednocześnie ani myślą być tolerancyjne dla napisu czarną farbą na kartce, bo taką formę ma wspominany obraz. Jakby na to nie patrzeć, to ci, którzy najgłośniej domagają się tolerancji, tak naprawdę są najmniej tolerancyjni.
Zauważmy też, że artykuł 73. Konstytucji RP gwarantuje każdemu „wolność twórczości artystycznej”. A tu okazuje się, że regulamin Facebooka jest ważniejszy niż Konstytucja. W takim razie czy czasem nie jest łamana ustawa zasadnicza i czy Mateusz Kijowski nie powinien założyć znowu jakiegoś KOD-u, TVN rozpoczynać głównych wydań serwisów informacyjnych od relacji z działalności tego nowego KOD-u, nie powinni do akcji zostać zmobilizowani politycy opozycji i czy czasem Wyborcza nie powinna napiętnować Facebooka za cenzurę? Oczywiście, że nie, bo takiego rozkazu nie dostali od oficerów prowadzących, więc takiej hecy nie będzie.
Jasne, że Facebook to prywatna firma i może robić co chce, czyli poprzez odpowiedni dobór treści promowanych i usuwanie nieprawomyślnych, może indoktrynować, zbierać informacje i diabli wiedzą co jeszcze. Ale czy na pewno. Przytoczmy pewien przykład. Oto jakiś czas temu, pracownik drukarni odmówił drukowania materiałów dla organizacji skupiającej zboczeńców. I za to „Sąd Rejonowy dla Łodzi Widzewa”, czyli jakiś urzędnik przebrany za sędziego uznał, że ów pracownik popełnił wykroczenie i wlepił mu 200 zł kary. Powołał się przy tym na artykuł 138. Kodeksu Wykroczeń, który mówi, że ten, kto zajmując się zawodowo świadczeniem usług bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny. Nie będę nawet zadawał pytania, czy aby Facebookowi nie należy się w takim wypadku kara grzywny, bo wiadomo, oni mają same prawa a my tylko obowiązki.
W swoim czasie Dorota Nieznalska, która stworzyła dziełko przedstawiające męskie genitalia na krzyżu, została przez urzędnika przebranego za sędziego uwolniona od zarzutu obrazy uczuć religijnych. Podobnie było z Adamem Darskim tzw. Nergalem, który poszarpał Biblię i nazwał ją „księgą kłamstw”. Śpiewak został uniewinniony, a w wyroku urzędnik przebrany za sędziego potwierdził konieczność ochrony twórczości artystycznej stwierdzając, że nie będzie wskazywał żadnych granic dla wolności artystycznej ani dla wolności wyznaniowej. Ale gdy przed bramą niemieckiego obozu Auschwitz, grupa ludzi rozebrała się, zaźgała owcę czy jakieś inne zwierzę i odpaliła racę, to zaraz została schwytana i wsadzona na 48 godzin do paki. Właściwie nie wiadomo za co. W takich warunkach odwoływanie się do Konstytucji, kodeksów, sądów w sprawie ocenzurowania obrazu Sztuki Alternatywnej Europejska swastyka, ma taki sam sens, jak gadanie do zdechniętego królika. Jak już pisałem, oni mają same prawa, my tylko obowiązki.
Tak to w tej biednej Polsce jest, że ten kto sra na Polskę, Kościół, nazwijmy to tradycyjne wartości, ten dostaje forsę od państwa, tego dotują „organizacje pozarządowe”, tego chronią urzędnicy. A gdy jakiś artysta nie przestrzega obowiązującej ideologii i robi co chce, korzystając z prawa, jakie podobno gwarantuje Konstytucja, to zaraz takiego spotykają represje.
Jest to oczywiście szerszy problem. Problem ograniczania wolności pod pretekstem troski właśnie o wolność, tolerancję, bezpieczeństwo, poszanowanie mniejszości itd. I niestety, mnóstwo ludzi uważa takie działania za pożądane. Obawiam się, że oni w końcu, w imię dajmy na to tolerancji, zadepczą nas na śmierć. Dopóki tak się nie stanie, trzeba chociaż, jak śpiewał w latach osiemdziesiątych Przemysław Gintrowski, drukować o tym, że jeszcze żyjemy. I nie tylko drukować.

 Zamienię córkę-feministkę na inną. Może być popierdolona, akryl, papier.

W wyniku tego całego zamieszania dowiedzieliśmy się, że istnieje coś takiego jak feminista. Niby nigdy dość wiedzy, ale tej akurat mógłby nam los oszczędzić.
 Zamienię syna-feministę na innego. Może być popierdolony, akryl, papier.

.
 Feministki, życzymy wam, akryl, papier.

niedziela, 24 września 2017

Czarne ptaki

Obecna polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych, doprowadziła do powstania nie najgorszej koniunktury dla Polski. Dzięki temu Polska nie jest już takim wasalem Niemiec jak jeszcze niedawno. Gdy polityka USA zmieni się i np. Biały Dom bardziej zajmie się, dajmy na to, Bliskim Wschodem, Koreą, Chinami czy własnym podwórkiem i machnie ręką na Europę Środkową, to obawiamy się, że rozdziobią nas kruki, wrony. Co zrobić, aby uniezależnić się od pomysłów powstających w łepetynach polityków w Berlinie, Moskwie czy Waszyngtonie i, jakby to powiedział ksiądz Piotr Skarga, nawie Ojczyzny zapewnić bezpieczne żeglowanie po morzach i oceanach? Ptaszysko namalowane na podstawie zdjęcia znalezionego w internecie.

  Czarny ptak, akryl na tekturze, ok. 50x60


wtorek, 19 września 2017

NSZ i AK

Lubimy Narodowe Siły Zbrojne. A to dlatego, że żołnierze NSZ nie cackali się z czerwonymi. My też uważamy, że z czerwonymi nie należy się cackać.

NSZ, akryl na tekturze, miniaturka.
NSZ OK., akryl na tekturze, miniaturka.


 Armię Krajową też lubimy, gdyby ktoś pytał.
AK, akryl na tekturze, miniaturka.

Gdzie zamieszczać prace nieprawomyślne

Jeśli ktoś ma pomysł, gdzie można wrzucać prace niepoprawne, nieprawomyślne, takie, które nie będę podobały się „całej postępowej ludzkości”, chodzi nam zarówno o grupy na Facebooku poświęcone sztuce, kulturze, polityce, grupy dyskusyjne itp., jak i wszelkie inne miejsca, to prosimy, niech da znać w komentarzu.

sobota, 16 września 2017

Na chuj malować jak można kosić szmal na uczestnictwie w projektach


W Polsce może i brakuje chirurgów, spawaczy, kierowców ciężarówek, ale na pewno nie brakuje obiboków, którzy koszą szmal na, psu na budę potrzebnych, „unijnych projektach”.
akryl na papierze.

 Na chuj malować jak można kosić szmal na uczestnictwie w projektach, akryl, papier.

środa, 6 września 2017

niedziela, 3 września 2017

O trzeciej wojnie światowej



Coraz częściej ludzie gadają o trzeciej wojnie światowej, która przecież nie musi wyglądać jak pierwsza czy druga. Weźmy taką Europę. Podczas pierwszej wojny, na Zachodzie siedzieli całymi latami w okopach. Podczas drugiej, Niemcy raz dwa rozprawili się z aliantami, a później raz dwa alianci rozprawili się z Niemcami. Na wschodzie, podczas pierwszej, Niemcy pobili Rosję, podczas drugiej zostali pobici, co prawda nie przez Rosję, ale przez ZSRS, ale to nie takie ważne.

A więc trzecia, wcale nie musi być podobna do pierwszej czy drugiej. Tak sobie myślimy, że niezależnie od tego, jak będą się napierdalali, to najważniejsze żeby napierdalali się zgodnie z obowiązującą „poprawnością polityczną”, żeby w trupach były zachowane parytety płci, żeby żołnierze nie posługiwali się „mową nienawiści” i żeby nawet podczas najcięższych walk, przestrzegane były normy ekologiczne.

Zielony kałasznikow, akryl, papier.

 Czerwony i biały kałasznikow, akryl, papier.

Dwa kałasznikowy, akryl, papier.

niedziela, 27 sierpnia 2017

O feministkach



Gdyby tak feministki zadbały o siebie, uczesałyby się ładnie, na swoje pyszczki nałożyłyby podkreślający urodę makijaż, dobrze się ubrały i nie gadałyby tych durnot co zwykle, co jest w tym wszystkich chyba najtrudniejsze do zniesienia, to miałyby szanse zainteresować swoimi osóbkami mężczyzn. A wówczas mogłyby wyjść za mąż, urodzić dzieci, dzieciom przyszywać guzki jak poobrywają, łatać portki jak gdzieś rozedrą, gotować obiady, słowem, miałyby szanse być szczęśliwe. A tak, to męczą i nas i siebie.
 Oddam córkę feministkę za dopłatą. Transport gratis, akryl, papier.


Jak pozbyć się feministek? Otóż trzeba przestać im dawać pieniądze polskich podatników i uniemożliwić finansowanie z zagranicy. Od razu będzie ich mniej, bo przecież za darmo durnych z siebie nie będą robić. 
 Zamienię córkę-feministkę na syna. Może być pijak, akryl, papier.


A przede wszystkim namawiamy feministki do uczciwej, pożytecznej pracy.
Wymienię córkę-feministkę na inną. Może być kurwa, akryl, papier.