My wymyśliliśmy Noc Sztuki. To coś polega na tym, że artyści wystawiają w tzw. przestrzeni publicznej swoje dzieła. Mogą to być prace specjalnie zrobione na tą okazję lub zalegające w pracowni. To nie takie ważne. A ludzie, którzy sobie rano idą do pracy, szkoły, czy gdzie tam sobie życzą, jeśli chcą, to sobie je zabierają do domów, niszczą, czy co tam im jeszcze przyjdzie do głów. Za jakiś czas, np. w południe następnego dnia, za dwa dni, za tydzień artyści obchodzą miejsca, gdzie zostawili swoje dzieła i jeśli się uchowały, nie zostały zabrane, zniszczone przez ludzi, warunki pogodowe, albo obszczane przez psy, to zabierają je do domów.
W ten sposób artyści mogą pozbyć się nadmiaru dzieł, zaprezentować swoje dokonania, nawiązać kontakt z odbiorcą, a ludzie mogą nawiązać kontakt z artystami i obcować ze sztuką. Co? Zły pomysł? Pewnie, że zły. Nie jest to naśladowanie Zachodu, telewizja o tym nie mówi, nie organizują tego urzędnicy, to wiadomo, że zły.
W nocy 22 maja 2018 roku, między godziną drugą, a trzecią, zainicjowaliśmy Noc Sztuki. Jeszcze nie wiadomo, co stanie się z pracami pozostawionymi w przestrzeni publicznej. A tego, ile mieliśmy wówczas promili, nie da się już ustalić.
Jak ktoś zrobi podobną akcję, to niech da znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz