Prof. Jerzy Bralczyk powiedział, że pies zdycha i lewactwo zaczęło natychmiast wściekać się. Pewnie już nigdy Bralczyka nie zobaczymy w telewizorze, nie usłyszymy o nim z radio ani nie przeczytamy o nim w "dużej" gazecie". Zostanie, sowieckim zwyczajem, zamilczany na śmierć. I to wszystko zgodnie z lewackim sposobem pojmowania tolerancji, czyli lewactwu wszystko wolno a innym tylko tyle, ile lewactwo pozwoli.
Oczywiście, że człowiek zazwyczaj umiera, a pies zawsze zdycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz